Kiedy Giewont fajkę pali.

Halny Wiatr. Bywa silny - łamie drzewa, zrywa dachy, huczy strasząc końcem świata - lub umiarkowany, taki sobie, ani mocny ani słaby, w kominie duje i włosy rozwiewa. Gdy pokazują się w przyrodzie oznaki jego rychłego nadejścia ludziom niekiedy miesza się rozum, wiatr ten nasila bowiem wszelkie psychozy. Jedni stają się nerwowi, drudzy doznają migreny a predysponowani - małpiego rozumu. Niektórzy popadają w stupor, inni wspominają wszelkie doznane krzywdy albo piją na umór, choćby nie leżało to w ich codziennym zwyczaju. Gdy wieje ten wiatr bywa różnie ale najgorsze są godziny tuż przed jego nadejściem. Można łatwo poznać w czym rzecz, obserwując Tatry. Gdy stają się wyraźne, ostro zaznaczone i jakby dostępne na wyciągnięcie ręki jest pewne, że lada chwila zacznie wiać. Przede wszystkim jednak Giewont wtedy fajkę pali. Jeśli nie pali, Halnego nie będzie. Ku przestrodze, mając zapewne na myśli szkodliwy wpływ Halnego Wiatru na ludzkie zdrowie oraz dla pamięci aby dostrzegłszy Giewont z fajką turysta niezwłocznie umykał z Zakopanego, produkowano i sprzedawano to: "Giewonty".

Dosyć obrzydliwe. Uspokajały a nawet ogłuszały, takie były mocne. Fajki Pana Giewonta. Kto uzna powyższe za brednie niech sam kiedyś spojrzy z Krupówek w stronę gór i dostrzeże nad szczytem Giewontu małą, delikatną niczym dymek z papierosa chmurkę. Jeżeli Halny wkrótce potem nie nastanie, niech Czytelnik uprzejmie da znać. Czekam. 

Co jednak, gdy na góry spojrzy się z oddalenia? Nie sposób wtedy dostrzec czy Giewont ćmi faję, czy też nie. Nadejście Halnego da się również przewidzieć obserwując panoramę Tatr. Jeżeli jest subtelnie zamglona a szczyty nie odcinają się ostro na tle nieba, Halnego Wiatru nie należy się na razie spodziewać. Nie nadejdzie w ciągu najbliższych czterdziestu ośmiu godzin. Dni w roku jest jednak znacznie więcej niż dwa i gdy w końcu Wiatr Halny przybędzie, zastając Czytelnika w Małopolsce (wpływy Halnego sięgają najdalej stu kilometrów w linii prostej od gór), niech będzie On wtedy dla samego siebie wyrozumiały, wybaczy sobie nawiedzające Go bez powodu czarne myśli oraz pobłażliwie odniesie się do swej nagłej drażliwości i roztargnienia. Jeśli mimo starań będzie On nadal czuł się źle, jakby nie był sobą i zapragnie dla siebie jakiegokolwiek sukcesu, byle ten nadszedł szybko, niechże wykona bezzwłocznie rzecz materialną i twórczą. Paranoja twórczości sprzyja. 

Poprzedni wpisWielki Konkurs. Krawiectwo w złym guście.
Następny wpisPodhalański budyń w cieście.
Zostaw komentarz