Prosta historia kawałka schabu.
Proste historie są miłe dla oczu. Jeśli do tego w swej prostocie nie dłużą się zbytnio można przy nich odpocząć. Bywa tak, że wbrew panującej obecnie modzie oraz wobec dostępności odpowiednich środków technicznych podawanie szczegółowych list składników nie ma sensu. Kiedy? Wtedy gdy dokładnie je widać. Warto też pozostawiać sobie przestrzeń dla modyfikacji, bowiem kuchnia nie jest apteką i odstępstwa od zaleceń nikomu nie uczynią tu krzywdy. Dotyczy to również amatorskich działań cukierniczych, o czym z pewnością opowiem przy innej okazji. Teraz o schabie:
Dla dwóch osób wystarczy pół kilograma. Należy pokroić go w plastry a potem w słupki i zamarynować. Marynata, której obecność poprawi smak mięsa składa się z sosu sojowego, oleju i winnego octu. Tego ostatniego powinno się użyć niewiele.
Składniki marynaty najlepiej dodawać kolejno do miski z pokrojonym mięsem. Nie ma powodu, by mieszać je najpierw ze sobą w oddzielnym naczyniu - ich działanie w obu przypadkach będzie identyczne. Niepotrzebne mnożenie brudnych naczyń bywa objawem nerwicy a chorób nerwowych lepiej nie manifestować.
Zamarynowane mięso należy odstawić do lodówki. Pół godziny to czas wystarczający a potem trzeba je wrzucić razem z marynatą na bardzo mocno rozgrzaną, suchą patelnię i smażyć do czasu aż marynata znacząco wyparuje.
Gdy tak się stanie, dolać trochę wina lub bulionu i dodać do sosu łyżkę ostrej musztardy (lub łagodnej, lub chrzanu), potem przykryć patelnię pokrywką i dusić. Wino ma tu tę przewagę, że korzystnie wpływa na kolorystykę. Czas duszenia jaki jest? Krótki. Należy sprawdzić widelcem - jeśli mięso skruszało, danie jest gotowe.
Dodatek? Proszę bardzo, oto sałatka.
Z czego się składa widać doskonale, do tego jogurt i gotowe. Tajemnica sałatki w tym się zawiera, że nie należy jej solić przed podaniem, lecz dopiero na talerzu. W przeciwnym razie sałatka szybko zwiędnie.
To wszystko. Dobranoc.