Ossobuco. Julia Hotel Ristorante.

Casano d'Adda.

Niewielkie miasto w pobliżu Mediolanu. Tymczasem w mojej ojczyźnie - polska spóźniona wiosna, chłodny maj 2017 - rośliny nieśmiało rozpoczynają wegetację. Tam, na północy Italii sprawa przyrodnicza ma się inaczej. W ogrodach kwitną kosaćce i róże, trawa buja, domagając się skoszenia. Jest ciepło. Przez porównanie, to jak przepych przeciwstawiony skąpstwu. No cóż, taki klimat. Nie ma rady, Polska to nie Italia. 

Nasze polskie gotowanie, gdy się je zestawi ze stylem włoskim też wydaje się jakieś skurczone, dobre przecież, lecz bez polotu, trochę senne i nieśmiałe - jak polski tegoroczny maj. To tak, jakbyśmy mieli kompleksy, nerwowo trzymając się cudzych przepisów lub wgapiając w telewizyjne programy kulinarne, którym daleko do realnego życia. Brak nam swobody, lecz trudno o nią w kraju, w którym przez połowę roku w pogodzie panuje chłód. Dla odegnania ponurych myśli i posmakowania pierwszorzędnej kuchni warto odwiedzić Cassano. Nie leży ono super blisko domu, lecz niestety akurat tam a nie gdzie indziej ludzie postanowili stworzyć Julia Hotel Ristorante. 

Po włosku, po sąsiedzku.

W najbliższej okolicy Cassano, jak to we Włoszech - liczne znajomo brzmiące nazwy: Gorgonzola - ta od sera, Caravaggio, skąd pochodził Michelangelo Merisi zwany Caravaggio,  Brembate, miejsce produkcji  słynnych hamulców Brembo, czy Monza - znane miłośnikom wyścigów samochodowych, gdyż tam właśnie znajduje się tor F1. Oto północna Italia, bliskość Mediolanu i wielki twórczy potencjał.

Droga.

Krótka. Tysiąc trzysta kilometrów, dwanaście godzin autostradami. Ciekawa podróż? Nie bardzo, lecz nie szkodzi. Cel: restauracja, w której Włosi gotują dla Włochów.

Julia Hotel.

Hotel w nieustającym remoncie, czternastowieczny obiekt od lat poddawany ciągłej przebudowie. Warowna willa z basztą, dziedzińcem i budynkiem dla służby. Jest też rozległy park, w którym zamieszkuje stado pawi. Hotelowym gościom towarzyszy wrażenie, że dom jest nawiedzony przez duchy. Właściciele miejsca - małżeństwo w średnim wieku - mówią ze śmiechem, że ich wnukom być może uda się doprowadzić inwestycję do końca. 

Julia Ristorante.

Restauracja hotelowa - duża, o wystroju mało starannym, z doskonałą obsługą. Rzecz najważniejsza w Julia Ristorante to kuchnia - mistrzowska, doskonała, prawdziwa włoska kulinarna sztuka, lecz pewnie nie wyjątkowa - takich restauracji w prowincjonalnych miastach Italii jest wiele. Samolotowi podróżnicy, wydeptujący typowe turystyczne szlaki mają nikłe szanse, by się o tym przekonać. Trudno, samolotem podróżuje się taniej, takie czasy.

Ossobucco.

Dnie typowe dla okolic Mediolanu, lecz tam podawane jest z czosnkowo - pietruszkowym sosem na bazie oliwy. U mnie bez sosu. Jeśli Czytelnik sosu ciekaw, znajdzie przepis łatwo na innym spośród licznych blogów.

Składniki dla czterech osób:

4 kawałki giczy cielęcej ; 4 średnie marchewki; 2 cebule; 2 ząbki czosnku; 1 butelka białego wytrawnego wina; 1 szklanka bulionu; 1 puszka pomidorów bez skórki; 1 pomarańcza; 1 łyżka suszonego tymianku; liść laurowy; 1/2 szklanki mąki mąki do panierowania mięsa; sól; oliwa z pierwszego tłoczenia. 

Sposób przygotowania:

Cebulę pokroić w piórka, czosnek w plasterki a marchew w kostkę. Mięso natrzeć solą i obtoczyć w mące. Na największej patelni ogrzewać oliwę (warstwa oliwy powinna mieć 1 cm. grubości a moc palnika ma być średnia). Wrzucić piórko cebuli - jeśli cebula się smaży to znak, że oliwa ma odpowiednią temperaturę. Na rozgrzanej oliwie obsmażyć mięso z każdej strony (ma być lekko rumiane). Mięso zdjąć z patelni i odłożyć.

Patelnię rozgrzać ponownie, dodając na nią trochę oliwy. Smażyć na tym warzywa przez kilka minut, mieszając, aż marchew stanie się al dente. Posolić. Wlać wino i gotować na średniej mocy bez przykrycia przez kilkanaście minut, redukując zawartość patelni do 2/3 objętości początkowej. Dodać pomidory wraz z sokiem pomidorowym i bulion. Zagotować ponownie.

Sos przełożyć do żaroodpornego naczynia lub żeliwnego garnka. Posypać rozmarynem, dołożyć ćwiartki obranej pomarańczy i liść laurowy. Na sosie umieścić mięso. Naczynie przykryć pokrywką i wstawić do piekarnika na trzy i pół godziny. temperatura: 180 stopni z termoobiegiem.

Po upieczeniu podawać razem z sosem powstałym podczas pieczenia i białym pieczywem, ryżem lub z czym Kto chce.

Koniec.

Smażymy mięso na oliwie...

...usmażone.

Po wyjęciu z piekarnika i podniesieniu pokrywki.

Poprzedni wpisTuńczyk. Sałatka. Nic czerwonego.
Następny wpisWielki Konkurs. Krawiectwo w złym guście.
Zostaw komentarz