...był sobie tort, który wszystkim smakował...

Pewnego razu był sobie tort. W samym środku podhalańskiego lata. Wykonany z okazji zapowiedzianej wizyty dawno nie goszczonych przyjaciół. Widział Tatry przed burzą i Tatry po burzy - kuchenny blat od tatrzańskiej panoramy dzielą zaledwie dwa marszowe kroki. Zanim zniknął do cna zjedzony, poznał też wnętrze lodówki i spotkał się z Janem - siedmioletnim synem sąsiadów. Jan początkowo do przyjaźni z tortem posiadał dystans - jako sportowiec trenujący futbol trwał przy postanowieniu redukcji wagi - lecz w końcu jak przystało na znawcę dobrej kuchni zdecydował się sprawdzić, czy tort nie jest aby mdły. W następstwie testu zjadł dwa kawałki. Jan nie należy do osób wylewnych a mimo to zwrócił się do mnie z uprzejmą prośbą o przepis.

Tak oto życie tortu choć krótkie, okazało się być i pięknym, i spełnionym. 

Nadeszła noc. Tort wymagający użycia szesnastu jaj by się narodzić, tort, którego nie było już wśród nas, wciąż zaprzątał myśli domownikom. No cóż, są w domu i tacy, którym marzenie o torcie nigdy się organoleptycznie nie ziści. Ot, życie. Sprawiedliwości w nim brak.

Jak upiec.

Piekarnik rozgrzać do 180 st. z termoobiegiem. Białka ubić na stabilną pianę, dodając partiami cukier: 

Do piany z białek dodać żółtka i wymieszać. Dodać partiami mąkę, mieszając łyżką. Na koniec dodać roztopione wystudzone mało i wymieszać. Mieszanie zawsze powinno odbywać się delikatnie.

Wyjąć półkę z piekarnika i rozłożyć na niej arkusz papieru do wypieków a na nim zamknięty rant małej tortownicy (bez dna). Wewnątrz rantu, na papierze, umieścić cienką warstwę ciasta. wstawić to do piekarnika i piec przez około 10 min. (może krócej). Gdy brzegi ciasta się zrumienią, wyjąć placek z piekarnika, zdjąć rant (wcześniej można go odkroić dookoła cienkim nożem). Papier z plackiem odstawić do wystygnięcia, wziąć następny arkusz papieru i powtórzyć wszystkie czynności. Postępować tak samo jeszcze 4 - 5 razy. Powinno powstać 6 - 7 biszkoptowych placków.

Na biszkopt:

  • 8 białek
  • 8 żółtek
  • 140 g mąki tortowej
  • 140 g cukru
  • 50 g roztopionego masła
  • szczypta soli
  • 1/2 łyżeczki winnego octu

dwa upieczone placki, jeden na drugim. Nie powinny być zrumienione na powierzchni a tylko na brzegach.

Przygotowanie budyniowego kremu.

Mleko zagotować. Białka oddzielić od żółtek. Żółtka przełożyć do miski, dodać 3/4 szklanki cukru i utrzeć to na pulchną jasną masę. Do ubitych żółtek z cukrem wlać cienką strużką połowę wrzącego mleka. Przez cały czas dodawania składników ubijać masę mikserem. Resztę mleka postawić ponownie w rondlu na włączonym palniku (mała moc) i gotować dalej. Nie przerywając mieszania dodać do masy żółtkowej pszenną mąkę, wsypując ją po jednej łyżce. Masę żółtkową przelać w całości, na jeden raz, do rondla z wrzącym mlekiem, zwiększyć moc palnika do maksymalnej i intensywnie mieszając drucianą trzepaczką doprowadzić do wrzenia. Gdy krem się zagotuje, zdjąć rondel z palnika, przykryć powierzchnię budyniu kawałkiem folii spożywczej i odstawić do całkowitego wystygnięcia (temp. pokojowa). Miękkie masło rozetrzeć mikserem i dodawać do niego po łyżce wystudzony krem budyniowy. Cały czas ucierać. Po dodaniu ostatniej partii budyniu krem jest gotowy.

...a teraz powstanie tort:

Kremem smarować biszkoptowe placki,układając je jeden po drugim na sobie. Ostatni placek (ten na wierzchu) powinien pozostać nieposmarowany. Tort wstawić do lodówki na co najmniej 4 godziny.

Na krem.

  • 1 litr pełnotłustego mleka
  • 300 g dobrego masła (musi być zupełnie miękkie, czyli poleżeć odpowiednio długo w temp. pokojowej)
  • 8 żółtek
  • 1 szklanka cukru
  • 120 g mąki pszennej

Co wieńczy dzieło? Wiecha. Żartowałam, polewa.

  • 8 łyżek cukru
  • 8 łyżek kakao
  • 10-12 łyżek słodkiej śmietany 36% (lub jeszcze trochę, lecz niewiele więcej, sam Czytelnik będzie widział)
  • dwie czubate łyżki miękkiego masła

Gdy tort jest dobrze schłodzony i dopiero wtedy, wykonać polewę: cukier, kakao i śmietanę wymieszać w rondelku i podgrzewać na średniej mocy palnika. Początkowo zawartość rondelka będzie sucha i brylasta, lecz w miarę podgrzewania stanie się płynna i gładka. Podczas ogrzewania składników należy ciągle mieszać zawartość rondelka, bo ma ona skłonność do przywierania do dna. 

Gdy polewa zabulgocze, zdjąć rondelek z palnika, wmieszać do polewy masło (po kawałku wielkości kawowej łyżeczki). Po dodaniu całego masła polewa jest gotowa, lecz nie powinna na nic czekać - trzeba wyjąć tort z lodówki i natychmiast polać go polewą.

Co Czytelnika tamtego dnia ominęło? Oprócz tortu, prawie nic.

Poprzedni wpisJak rozpalić pod kuchnią i po co to komu.
Następny wpisPuttanesca. Signorina Prostituta.
Zostaw komentarz