Jak zrobić super szpinak.

Nie znoszących smaku szpinaku spotkałam w życiu stanowczo zbyt wielu. Wszystkich przekonałam, że szpinak jest rzeczą znakomitą. Nie ukrywam, że wygrałam liczne zakłady o to właśnie - o zmianę ich nienawiści w uwielbienie. Czy to moja zasługa? Nie, to wina innych kucharzy, którzy nie znają stosownych przepisów, do wymądrzania się są za to pierwsi. Nie to co ja, skromna krawcowa.

Monty Python. Pulpety z łososia.

Komiczna kreatywność, niezastąpiona w kinematografii, komu potrzebna jest w kuchni? Nie wiem, ale łosoś dobry a i przepis dobry - łatwy oraz szybki.

Ruski pieróg. Krokietów nie będzie.

Rumiany i spektakularny, nie to, co krokiet - jego każdy widział i wszyscy go znają a pieroga nie. I o to chodzi.

Ciastka owsiane.

Czy owies jest zdrowy? Tak. Dlaczego? Ponieważ jest smaczny, choć znam osobiście pewnego konia, który owies uwielbia, będąc nań uczulonym i gdy zje - choruje.

Forszmak. Duszone dobro narodowe.

Przed wojną uznawany za przystawkę. Kotlety podane w formie przystawki niespecjalnie korespondują z moim gustem, lecz jeśli Czytelnik tak sobie zażyczy, może spożywać forszmak na pierwsze nawet śniadanie a ewentualnym recenzentom nic do tego.

Polskie jabłka. Maślany placek.

Polacy, jedzmy polskie jabłka, jedzmy ile wlezie. Pokażemy Rosjanom jacy jesteśmy mocni, zjemy jabłka wszystkie. Na nic zda się rosyjski złośliwy zakaz importu, nie zmarnujemy dobra narodowego a i polscy sadownicy zarobią. Komu od tego wątroba odpadnie, ten bohater. Kto przytyje, temu w nagrodę zmarszczki się spłycą, bo to kłamstwo, że jabłka nie tuczą. Paśmy się, paśmy, lecz za Ojczyznę!

Zupa. Pieczarkowa. Kuchnia minionego systemu.

Czasy PRL-u. Czasy pustych sklepów i wypchanych po brzegi lodówek. W moim rodzinnym domu lodówki były dwie, bo w jednej by się nie zmieściło. Taka to bieda miniona. Jeszcze zamrażarka, lecz w niej trzymano tylko futro ze srebrnych lisów, od moli, żeby nie żarły. Nędza.

Pieczeń Huzarska. Przedwojenny szyk.

Zima sprzyja. W trakcie przygotowania pieczeń należy schłodzić. Najprościej - wystawiając rzecz na zewnętrzny parapet okna. To miłe, gdy natura pracuje dla kucharza.

Mam Książkę.

Moja babka nie była kulinarnie uzdolniona. Dziadek, który cenił sobie dobrą kuchnię sprezentował jej książkę kucharską, by ratować sytuację. Nie wiem, czy to pomogło. Działo się przed II wojną.